piątek, 6 grudnia 2013

Niespodzianka

Niespodzianką dla was na Mikołajki jest one-shot, imagin, czy jak tam kto woli.
Kiedyś chyba napisałam go na konkurs, ale chyba go nie wysłałam. Zresztą nie ważne. 
Oczywiście chciałabym żebyście skomentowali :)
Miłego czytania ;D

„They don’t know about us”

Na pewno nie raz słysząc piosenkę w radiu myśleliście: Dlaczego jej tekst jest taki, a nie inny? Wielokrotnie zastanawialiście się co kierowało autorem, aby napisać zbiór tych zdań, który tworzy magiczną całość. Prawda jest taka, że największe muzyczne perełki powstają dzięki rzeczom, które zdarzyły się naprawdę. Oto jedna z takich historii.
~*~
Mija parę minut zanim minimalnie udaję mi się zmniejszyć drżenie rąk. Łapie długopis i na papierze zaczynam kreślić ciąg liter. Do oczu napływają mi łzy, a gardło ściska się w nieprzyjemny sposób.

Drogi Harry!
Pierwsze słowo, które chcę do ciebie skierować, a które wcześniej bałam się powiedź na głos to: Przepraszam. Na razie żyjesz w nieświadomości. Nie wiesz co tak naprawdę się ze mną dzieję, ale w końcu nadejdzie chwila kiedy dowiesz się wszystkiego. Wiem, że poczujesz się zraniony, już nawet w tej chwili czuję ogromne wyrzuty sumienia. Wiesz, że nienawidzę patrzeć na łzy, które sprawiają, że twoje szafirowe tęczówki zachodzą mgłą, ale nie mam innego wyboru. Tak będzie lepiej i choć tak okropnie się boję to wiem, że nie mogę się cofnąć. Nie na tym etapie.
Od niespełna roku budziłam się patrząc na plakat wiszący nad moim łóżkiem. Byłeś taki uśmiechnięty i szczęśliwy. Urocze loczki okalały twoją delikatną twarz, a oczy świeciły wyjątkowym blaskiem, ale to właśnie twoim malinowym ustom poświęcałam najwięcej uwagi. Czasami myślałam jakby było czuć je na swoich.  Może wyda to ci się śmieszne, ale zdjęcie przedstawiające tego radosnego chłopaka dawało mi tyle siły, że byłam w stanie pokonać największe trudności. Nawet w tym momencie przed oczami staje mi twoja twarz nadal wisząca na jasnofioletowej ścianie i wiesz co? Uśmiecham się płacząc.
To, że drogi naszego życia skrzyżowały się było prawdziwym cudem. Nigdy nawet nie śniłam o tym, że widzę cię na żywo. Chłopaka z krwi i kości. Dopiero wtedy kiedy wpadłam na ciebie zostawiając na twojej śnieżnobiałej koszuli ogromną kawową plamę zrozumiałam, że naprawdę istniejesz. Do tej pory wydawałeś się tak idealny, że niemal nierealny. Widząc złość na twojej twarzy poczułam napływające do moich oczu łzy. Już w tamtym momencie nie chciałam wywoływać w tobie negatywnych uczuć, ale wtedy twoje tęczówki skierowały się na moje i wszystko zatrzymało się. Samochody przestały trąbić na przechodniów, ludzie nie gestykulowali nerwowo rozmawiając przez telefon. Czas przestał istnieć. Byliśmy tylko my pośród wielkiego, głośnego i prężnego Londynu. Pamiętam jak dziś twoje pierwsze słowa skierowane do mnie: „Jestem Harry, a ty?”. Wiem, że parę minut zajęło mi dojście do siebie. Myślałam, że to jakieś halucynacje, a ty mówisz do dziewczyny stojącej za mną. W końcu uspokoiłam moje szalejące serce i cieniutkim głosem wyszeptałam: „Kate. Jestem Kate. Miło mi cię poznać.” Od tej wymiany zdań i nieśmiałego uśmiechu wszystko się zaczęło. Po tym jak pierwszy raz złapałeś mnie za rękę podczas spaceru oraz złożyłeś pocałunek na moich wargach wiedziałam, że nie chcę nikogo innego. Oddałam się cała tobie, choć byłeś tego nieświadomy.
Nikt nie wiedział o naszych nocnych rozmowach, które tak wiele wniosły w moje życie. Stałam się całkowicie inną osobą, ponieważ wiedziałam, że mam w kimś wsparcie i nie jestem sama. Jeszcze bardziej pomogłeś mi w pokonaniu trudności, które powoli mnie niszczyły. Uratowałeś mnie, a ja nigdy ci tego nie zapomnę. To dzięki tobie zyskałam tych parę dodatkowych chwil życia na ziemi. Po wypowiedzianych przez ciebie magicznych trzech słowach: „I love you”, myślałam, że już nigdy nie będę bardziej szczęśliwa. W tamtej chwili czułam, że w końcu gdzieś należę, a moje miejsca na ziemi jest przy tobie. Nasza miłość z dnia na dzień rosła w siłę, a ja miałam wrażenie, że uchylasz mi kawałek raju. Mimo to nic nie trwa wiecznie. Ukrywanie przed mediami naszego związku było jedną z trudniejszych rzeczy, która mnie spotkała. Dodatkowo musiałam znosić długie rozłąki z tobą. Wtedy myślałam, że decyzja o ujawnieniu wszystkiego światu jest jak najbardziej właściwa. Myliłam się, tak samo jak ty. Jedni ludzie mówili, że jesteśmy za młodzi na tak silne uczucie, że nie damy sobie rady. Inni twierdzili, że miłość w ogóle nie istnieje, a my nie potrafimy pojąc tego na czym polega prawdziwe życie. Sądzę, że jedynie byli zazdrośni o to co my posiadamy, a oni jeszcze nie spotkali.
Choć w ogóle mnie nie znali to zadawali mi okropne rany, ale wiem, że przetrwałabym to. Jedyne czego nie mogłam znieść to tego bólu i przejęcia, które wielokrotnie widziałam w twoich oczach. Wiem, że starałeś się to ukryć, ale na tamtym etapie znałam cię na tyle dobrze, że nie udałoby ci się to za żadne skarby świata. Jedyne czego żałuję to tego, że nie mogliśmy pokazać im momentu kiedy czekałam na ciebie za kulisami i witałam cię po każdym koncercie oraz tego jak podawałam ci leki kiedy majaczyłeś z powodu za wysokiej gorączki. Być może część z nich zrozumiałaby. Mimo to cieszę się, że te chwilę są tylko nasze i nikt nie może nam ich odebrać.
Jestem pewna, że gdybyś wiedział o moim planie nie odstępowałbyś mnie nawet na krok, ale muszę to zrobić. Nasza miłość jest silna, ale nie na tyle, aby przetrwać między tym zgiełkiem gwarem oraz nienawiścią innych ludzi. Pamiętaj, że wszystko co robię jest dla naszego wspólnego dobra. Ja stąd odejdę i będę czekać na ciebie w innym świecie. Mam nadzieję, że tak jak słyszałam nie ma tam tych wszystkich okropnych rzeczy, które tutaj nas nękały. Może tam będziemy mogli być w pełni szczęśliwi. Wiem, że twoim pierwszym odruchem będzie pójście w moje ślady. Zabraniam ci tego! Ja swoje życia chciałam skończyć już dawno, ale musiałam chwile poczekać, aby poznać ciebie. Teraz mój czas nadszedł, ale ty musisz wykorzystać limit, który został ci przyznany. Nie martw się będę na ciebie czekać nie ważne jak długo to potrwa. Najważniejsze jest to, abyś o mnie nie zapomniał, a wszystko jakoś się ułoży. Wiedź, że będę nad tobą czuwać.
Kocham Cię tak mocno, że nie da się tego wyrazić nic nie znaczącymi pustymi słowami, aby pojąć ich moc musiałbyś spojrzeć w moje oczy, które niebawem staną się zastygłe i już nigdy więcej nie zobaczą twojej przepięknej twarzy.
Twoja Kate.
Długopis wypada z mojej jeszcze bardziej drżącej dłoni. Po policzkach spływają łzy, których nie potrafię zatrzymać. Tak bardzo choć ten ostatni raz chciałabym go pocałować. Pragnę poczuć ciepło jego ciała. Jestem tego strasznie blisko tylko nie mogę się teraz cofnąć, bo wiem, że stchórzę.
Boję się. Okropnie się boję. Strach paraliżuję moje mięśnie, które nie wiem jakim cudem wykonują dobrze znane ruchy. Tak naprawdę nie mam pewności, że jeszcze go spotkam.
 Nie! Kate, nie myśl o tym! Wszystko pójdzie zgodnie z planem.
Opieram się o zimną ścianę łazienki i staram się pohamować szloch, do którego jestem naprawdę bliska. Biorę ostrą jak brzytwa żyletkę i robię pierwsze płytkie nacięcie na moim nadgarstku. Od razu przypominają mi się czasy kiedy robiłam to niemal codziennie. Nie znałam innego sposobu na to, aby rozładować ból. Dopiero dzięki niemu udało mi się to przezwyciężyć. Inny sposób na zakończenie mojego życia byłby na pewno o wiele szybszy, ale chciałam zrobić to jeszcze raz. Poczuć to jak zostaje wyzwolona od:
Bólu, Strachu, Niepewności
Każde cięcie jest bardziej precyzyjne i sięga do głębszego zakamarku mojej skóry. Po paru minutach zauważam kałuże krwi, w której siedzę i śnieżnobiałą kopertę, na której znajduję się parę kropel szkarłatnej cieczy. Chcę odsunąć ją od siebie, aby przypadkiem nie została całkowicie zniszczona. Problem tkwi w tym, że prawie nie mam siły na uniesienie dłoni. Wykonuję ostatnie cięcie. Najgłębsze. Momentalnie mgła ogarnia moje oczy, ale nie jest już to skutek wzbierających łez. Osuwam się nie mogąc dłużej utrzymać swojego ciała w pionie. Potem zasypiam i już nigdy ponownie się nie budzę.
~*~
Widząc nieruchome ciało ukochanej leżące w kałuży krwi chłopak padł na kolana. Nie mógł uwierzyć, że to ta sama radosna Kate, na której spotkanie nigdy nie mógł się doczekać. Wyglądała jak całkowicie inna osoba. Na jej nadgarstkach widniały głębokie nacięcia, z których nadal powoli sączyła się krew. Jej twarz była przerażająco blada, a na policzkach widniały zaschnięte ślady łez. Mimo tego wydawała się być bardziej spokojna niż kiedykolwiek.
Harry odsunął loczki, które opadły na jego czoło i zbliżył się do dziewczyny. Kątem oka zauważył śnieżnobiałą kopertę, którą zdobiły pojedyncze cętki krwi. Serce momentalnie zaczęło mu bić szybciej. Przyłożył palec do miejsca gdzie bez wątpienia powinien czuć puls. NIC. Jego ręce zaczęły drżeć kiedy dotknął jej klatki piersiowej. NIC. Ani jednego oddechu, ani jednego drgnięcia serca.
Dopiero w tym momencie tak naprawdę zrozumiał co się stało.
Nikt w historii ludzkości nie odnotował krzyku bardziej przepełnionego:
Bólem, Strachem, Niepewnością
oraz czymś jeszcze…
…utratą sensu życia.
~*~
Wbrew pozorom to nie jest smutna historia. To opowiadanie o miłości tak silnej, że potrafi przezwyciężyć nawet śmierć.

„- A jeśli pewnego dnia będę musiał odejść? - spytał Krzyś, ściskając Misiową łapkę. - Co wtedy?
- Nic wielkiego. - zapewnił go Puchatek. - Posiedzę tu sobie i na Ciebie poczekam. Kiedy się kogoś kocha, to ten drugi ktoś nigdy nie znika.
Alan Alexander Milne - Kubuś Puchatek 
 _____________________________________________
I jak?

4 komentarze:

  1. Świetne, genialne, kocham cię normalnie *o* możesz częściej takie cuda pisać, wcale się nikt nie obrazi, zapewniam *-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja ulubiona piosenka! Choć zawsze miałam z nią kompletne inne skojarzenia. Opowiadanie napisane świetnie! Jeśli chodzi o przekaz to zachowam zdanie dla siebie :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba podejrzewam z czym ci się kojarzy ;)

      Usuń
  3. Wspaniały!!! I jeszcze ten cytat z Kubusia Puchatka. Genialny. I teraz po głowie chodzi mi piosenka: " Kilku kumpli weź, patyk albo dwa i powstanie dom w którym mieszkać się da..." - również z Puchatka.

    OdpowiedzUsuń

Hej!

Obserwatorzy