Niespodzianką dla was na Mikołajki jest one-shot, imagin, czy jak tam kto woli.
Kiedyś chyba napisałam go na konkurs, ale chyba go nie wysłałam. Zresztą nie ważne.
Oczywiście chciałabym żebyście skomentowali :)
Miłego czytania ;D
„They don’t know about us”
Na pewno nie raz słysząc piosenkę
w radiu myśleliście: Dlaczego jej tekst jest taki, a nie inny? Wielokrotnie
zastanawialiście się co kierowało autorem, aby napisać zbiór tych zdań, który
tworzy magiczną całość. Prawda jest taka, że największe muzyczne perełki
powstają dzięki rzeczom, które zdarzyły się naprawdę. Oto jedna z takich
historii.
~*~
Mija parę minut zanim minimalnie
udaję mi się zmniejszyć drżenie rąk. Łapie długopis i na papierze zaczynam
kreślić ciąg liter. Do oczu napływają mi łzy, a gardło ściska się w
nieprzyjemny sposób.
Drogi Harry!
Pierwsze słowo,
które chcę do ciebie skierować,
a które wcześniej bałam
się powiedź
na głos to: Przepraszam. Na razie żyjesz
w nieświadomości.
Nie wiesz co tak naprawdę się
ze mną dzieję,
ale w końcu nadejdzie chwila
kiedy dowiesz się wszystkiego. Wiem, że
poczujesz się zraniony, już
nawet w tej chwili czuję ogromne wyrzuty
sumienia. Wiesz, że nienawidzę
patrzeć na łzy,
które sprawiają, że
twoje szafirowe tęczówki zachodzą
mgłą, ale nie mam innego wyboru. Tak będzie
lepiej i choć tak okropnie się
boję to wiem, że
nie mogę się
cofnąć. Nie na tym etapie.
Od niespełna
roku budziłam się
patrząc na plakat wiszący
nad moim łóżkiem.
Byłeś
taki uśmiechnięty
i szczęśliwy. Urocze loczki okalały
twoją delikatną
twarz, a oczy świeciły
wyjątkowym blaskiem, ale to właśnie
twoim malinowym ustom poświęcałam
najwięcej uwagi. Czasami myślałam
jakby było czuć
je na swoich. Może
wyda to ci się śmieszne,
ale zdjęcie przedstawiające
tego radosnego chłopaka dawało
mi tyle siły, że
byłam w stanie pokonać
największe trudności.
Nawet w tym momencie przed oczami staje mi twoja twarz nadal wisząca
na jasnofioletowej ścianie i wiesz co? Uśmiecham
się płacząc.
To, że
drogi naszego życia skrzyżowały
się było
prawdziwym cudem. Nigdy nawet nie śniłam
o tym, że widzę
cię na żywo.
Chłopaka z krwi i kości.
Dopiero wtedy kiedy wpadłam na ciebie zostawiając
na twojej śnieżnobiałej
koszuli ogromną kawową
plamę zrozumiałam,
że
naprawdę istniejesz. Do tej pory wydawałeś
się tak idealny, że
niemal nierealny. Widząc złość
na twojej twarzy poczułam napływające
do moich oczu łzy. Już
w tamtym momencie nie chciałam wywoływać
w tobie negatywnych uczuć, ale wtedy twoje tęczówki
skierowały się
na moje i wszystko zatrzymało się.
Samochody przestały trąbić
na przechodniów, ludzie nie gestykulowali nerwowo rozmawiając
przez telefon. Czas przestał istnieć.
Byliśmy tylko my pośród
wielkiego, głośnego
i prężnego Londynu. Pamiętam
jak dziś twoje pierwsze słowa
skierowane do mnie: „Jestem Harry, a ty?”. Wiem, że
parę minut zajęło
mi dojście do siebie. Myślałam,
że
to jakieś halucynacje, a ty
mówisz do dziewczyny stojącej za mną.
W końcu uspokoiłam
moje szalejące serce i cieniutkim głosem
wyszeptałam: „Kate. Jestem Kate.
Miło mi cię
poznać.” Od tej wymiany zdań
i nieśmiałego
uśmiechu wszystko się
zaczęło. Po tym jak pierwszy raz złapałeś
mnie za rękę
podczas spaceru oraz złożyłeś
pocałunek na moich wargach wiedziałam,
że
nie chcę nikogo innego. Oddałam
się cała
tobie, choć byłeś
tego nieświadomy.
Nikt nie wiedział
o naszych nocnych rozmowach, które tak wiele wniosły
w moje życie. Stałam
się całkowicie
inną osobą,
ponieważ wiedziałam,
że
mam w kimś wsparcie i nie jestem
sama. Jeszcze bardziej pomogłeś
mi w pokonaniu trudności, które powoli mnie
niszczyły. Uratowałeś
mnie, a ja nigdy ci tego nie zapomnę.
To dzięki tobie zyskałam
tych parę dodatkowych chwil życia
na ziemi. Po wypowiedzianych przez ciebie magicznych trzech słowach:
„I love you”, myślałam,
że
już nigdy nie będę
bardziej szczęśliwa. W tamtej chwili
czułam, że
w końcu gdzieś
należę, a moje miejsca na ziemi jest przy
tobie. Nasza miłość
z dnia na dzień rosła
w siłę, a ja miałam
wrażenie, że
uchylasz mi kawałek raju. Mimo to nic nie
trwa wiecznie. Ukrywanie przed mediami naszego związku
było jedną
z trudniejszych rzeczy, która mnie spotkała.
Dodatkowo musiałam znosić
długie rozłąki
z tobą. Wtedy myślałam,
że
decyzja o ujawnieniu wszystkiego światu jest jak
najbardziej właściwa.
Myliłam się,
tak samo jak ty. Jedni ludzie mówili, że
jesteśmy za młodzi
na tak silne uczucie, że nie damy sobie rady.
Inni twierdzili, że miłość
w ogóle nie istnieje, a my nie potrafimy pojąc
tego na czym polega prawdziwe życie. Sądzę,
że
jedynie byli zazdrośni o to co my posiadamy,
a oni jeszcze nie spotkali.
Choć
w ogóle mnie nie znali to zadawali mi okropne rany, ale wiem, że
przetrwałabym to. Jedyne czego
nie mogłam znieść
to tego bólu i przejęcia, które wielokrotnie
widziałam w twoich oczach. Wiem, że
starałeś
się to ukryć,
ale na tamtym etapie znałam cię
na tyle dobrze, że nie udałoby
ci się to za żadne
skarby świata. Jedyne czego żałuję
to tego, że nie mogliśmy
pokazać im momentu kiedy czekałam
na ciebie za kulisami i witałam cię
po każdym koncercie oraz tego jak podawałam
ci leki kiedy majaczyłeś
z powodu za wysokiej gorączki. Być
może część
z nich zrozumiałaby. Mimo to cieszę
się, że
te chwilę są
tylko nasze i nikt nie może nam ich odebrać.
Jestem pewna, że
gdybyś wiedział
o moim planie nie odstępowałbyś
mnie nawet na krok, ale muszę to zrobić.
Nasza miłość
jest silna, ale nie na tyle, aby przetrwać
między tym zgiełkiem
gwarem oraz nienawiścią
innych ludzi. Pamiętaj, że
wszystko co robię jest dla naszego
wspólnego dobra. Ja stąd odejdę
i będę
czekać na ciebie w innym świecie.
Mam nadzieję, że
tak jak słyszałam
nie ma tam tych wszystkich okropnych rzeczy, które tutaj nas nękały.
Może tam będziemy
mogli być w pełni
szczęśliwi. Wiem, że
twoim pierwszym odruchem będzie pójście
w moje ślady. Zabraniam ci tego! Ja swoje życia
chciałam skończyć
już dawno, ale musiałam
chwile poczekać, aby poznać
ciebie. Teraz mój czas nadszedł, ale ty musisz
wykorzystać limit, który został
ci przyznany. Nie martw się będę
na ciebie czekać nie ważne
jak długo to potrwa. Najważniejsze
jest to, abyś o mnie nie zapomniał,
a wszystko jakoś się
ułoży.
Wiedź, że
będę
nad tobą czuwać.
Kocham Cię
tak mocno, że nie da się
tego wyrazić nic nie znaczącymi
pustymi słowami, aby pojąć
ich moc musiałbyś
spojrzeć w moje oczy, które niebawem staną
się zastygłe
i już nigdy więcej
nie zobaczą twojej przepięknej
twarzy.
Twoja
Kate.
Długopis wypada z mojej jeszcze
bardziej drżącej dłoni. Po policzkach spływają łzy, których nie potrafię
zatrzymać. Tak bardzo choć ten ostatni raz chciałabym go pocałować. Pragnę
poczuć ciepło jego ciała. Jestem tego strasznie blisko tylko nie mogę się teraz
cofnąć, bo wiem, że stchórzę.
Boję się. Okropnie się boję.
Strach paraliżuję moje mięśnie, które nie wiem jakim cudem wykonują dobrze
znane ruchy. Tak naprawdę nie mam pewności, że jeszcze go spotkam.
Nie! Kate, nie myśl o tym!
Wszystko pójdzie zgodnie z planem.
Opieram się o zimną ścianę
łazienki i staram się pohamować szloch, do którego jestem naprawdę bliska.
Biorę ostrą jak brzytwa żyletkę i robię pierwsze płytkie nacięcie na moim
nadgarstku. Od razu przypominają mi się czasy kiedy robiłam to niemal
codziennie. Nie znałam innego sposobu na to, aby rozładować ból. Dopiero dzięki
niemu udało mi się to przezwyciężyć.
Inny sposób na zakończenie mojego życia byłby na pewno o wiele szybszy, ale
chciałam zrobić to jeszcze raz. Poczuć to jak zostaje wyzwolona od:
Bólu, Strachu, Niepewności
Każde cięcie jest bardziej
precyzyjne i sięga do głębszego zakamarku mojej skóry. Po paru minutach
zauważam kałuże krwi, w której siedzę i śnieżnobiałą kopertę, na której
znajduję się parę kropel szkarłatnej cieczy. Chcę odsunąć ją od siebie, aby
przypadkiem nie została całkowicie zniszczona. Problem tkwi w tym, że prawie
nie mam siły na uniesienie dłoni. Wykonuję ostatnie cięcie. Najgłębsze. Momentalnie mgła ogarnia
moje oczy, ale nie jest już to skutek wzbierających łez. Osuwam się nie mogąc
dłużej utrzymać swojego ciała w pionie. Potem zasypiam i już nigdy ponownie się
nie budzę.
~*~
Widząc nieruchome ciało ukochanej
leżące w kałuży krwi chłopak padł na kolana. Nie mógł uwierzyć, że to ta sama
radosna Kate, na której spotkanie nigdy nie mógł się doczekać. Wyglądała jak
całkowicie inna osoba. Na jej nadgarstkach widniały głębokie nacięcia, z
których nadal powoli sączyła się krew. Jej twarz była przerażająco blada, a na
policzkach widniały zaschnięte ślady łez. Mimo tego wydawała się być bardziej
spokojna niż kiedykolwiek.
Harry odsunął loczki, które
opadły na jego czoło i zbliżył się do dziewczyny. Kątem oka zauważył
śnieżnobiałą kopertę, którą zdobiły pojedyncze cętki krwi. Serce momentalnie
zaczęło mu bić szybciej. Przyłożył palec do miejsca gdzie bez wątpienia
powinien czuć puls. NIC. Jego ręce zaczęły drżeć kiedy dotknął jej klatki
piersiowej. NIC. Ani jednego oddechu, ani jednego drgnięcia serca.
Dopiero w tym momencie tak
naprawdę zrozumiał co się stało.
Nikt w historii ludzkości nie
odnotował krzyku bardziej przepełnionego:
Bólem, Strachem, Niepewnością
oraz czymś jeszcze…
…utratą sensu życia.
~*~
Wbrew pozorom
to nie jest smutna historia. To opowiadanie o miłości tak silnej, że potrafi przezwyciężyć
nawet śmierć.
„- A jeśli pewnego dnia będę musiał odejść? - spytał Krzyś, ściskając Misiową łapkę. - Co wtedy?
- Nic wielkiego. - zapewnił go
Puchatek. - Posiedzę tu sobie i na Ciebie poczekam. Kiedy się kogoś kocha, to ten drugi ktoś nigdy nie
znika.”
Alan
Alexander Milne - Kubuś Puchatek
_____________________________________________
I jak?
Świetne, genialne, kocham cię normalnie *o* możesz częściej takie cuda pisać, wcale się nikt nie obrazi, zapewniam *-*
OdpowiedzUsuńMoja ulubiona piosenka! Choć zawsze miałam z nią kompletne inne skojarzenia. Opowiadanie napisane świetnie! Jeśli chodzi o przekaz to zachowam zdanie dla siebie :))
OdpowiedzUsuńChyba podejrzewam z czym ci się kojarzy ;)
UsuńWspaniały!!! I jeszcze ten cytat z Kubusia Puchatka. Genialny. I teraz po głowie chodzi mi piosenka: " Kilku kumpli weź, patyk albo dwa i powstanie dom w którym mieszkać się da..." - również z Puchatka.
OdpowiedzUsuń